MrozenWysłany: Wto Lip 15, 2008 12:05 pm Istnieje niebezpieczeństwo, że znajdą się tacy, którzy zaraz przyczepią się do tego, że wolę poniemieckie krokusy niż posłowiański barszcz Sosnowskiego. Trudno - przeboleję to, wolę i już (tylko proszę nie nazywać mnie z tego powodu prusofilem, bo krokusy są z rodem z Tyrolu).
Oto opis tego co barszcz wyprawia na Podhalu (artykuł z lipca tego roku i Gazety Krakowskiej, tam też jego zdjęcie
http://polskatimes.pl/gazetakrakowska/n ... ,id,t.html)
"Barszcz Sosnowskiego atakuje Zakopane! I ludzi! W poprzednich latach, oprócz pryskania chemią, wycinania i wypalania siedlisk barszczu, próbowano nawet zalewania betonem miejsc, gdzie rośnie. Jak się okazuje, wszystko na próżno. Roślina ciągle się rozsiewa i pojawia coraz bliżej Tatrzańskiego Parku Narodowego. A władze miasta przyznają, że są bezradne. I proszą o radę specjalistów z krakowskiej Akademii Rolniczej. Sprawa jednak nie jest łatwa, albowiem barszcz pojawia się w coraz to nowych miejscach. Barszcz Sosnowskiego to prezent od uczonych radzieckich dla narodu polskiego. Mówiąc szczerze, z tych prezentów, które najchętniej byśmy odesłali prosto do Moskwy. Roślina najpierw pojawiła się na Gubałówce, gdzie swoją placówkę miała Polska Akademia Nauk. I szybko opanowała prawie całe Zakopane.
- To paskudztwo jest już prawie wszędzie - mówi Andrzej Galica spod Gubałówki. - Ci uczeni myśleli, że to będzie pasza dla zwierząt. A jakby krowa czy koń coś takiego zjadły, od razu by zdechły! Mój syn, gdy się kiedyś poparzył, potem miał rany na rękach przez pół roku. Gdybym mógł, to bym tych uczonych nakarmił tym barszczem. Roślina jest naprawdę niebezpieczna. Barszcz Sosnowskiego jest na tyle toksyczny i parzący, że nasza rodzima pokrzywa wydaje się miła i przyjazna. - Roślina wydziela olejki eteryczne, które drażnią skórę - tłumaczy Sylweriusz Kosiński, wicedyrektor zakopiańskiego szpitala. - I wywołuje uczulenie na światło. Poparzenie jest najczęściej głębokie i tworzą się pęcherze. Leczenie trwa bardzo długo. Jeśli podczas naszej wycieczki natknęliśmy się na barszcz, należy szybko przemyć skórę wodą z mydłem i nie wystawiać się na działanie słońca. Jeśli zaś mamy już objawy poparzeń, trzeba zgłosić się szybko do lekarza. Niestety, władze Zakopanego przyznają, że straciliśmy kontrolę nad barszczem. - Nie radzimy sobie - przyznaje Wojciech Solik, wiceburmistrz Zakopanego. - Jestem przerażony, gdy widzę, w jakim tempie się rozprzestrzenia. Pojawił się nawet u mnie w ogrodzie na Jaszczurówce. Tradycyjne metody walki nie dają rezultatu. Dlatego zwróciłem się do specjalistów z Akademii Rolniczej z prośbą o radę, jak walczyć z barszczem Sosnowskiego."
Niestety, barszczowi można już powiedzieć: "Witamy w Sudetach".