MrozenWysłany: Sro Cze 27, 2007 12:52 pm A więc mamy już dwa miejsca w Sudetach (lub ich okolicach) gdzie możemy szukać obrazków (w odmianie jak się wydaje obrazki alpejskie a nie plamiste). Chociaż niektórzy twierdzą, że obrazki plamiste występują jednak w Polsce "na dziko" - ale tylko na Pomorzu Zachodnim. Zdaje się jednak, że o ile gdzieś żyją na wolności, to tylko dlatego, że uciekły z "niewoli" ogrodników. Nawet ci ostatni prowadzą na forach dyskusje na temat - co kupili w sklepie a jaka odmiana im wyrosła.
Ale Sudety to przecież nie tylko Polska ale i Czechy. A na czeskich stronach poświęconych roślinom np. :
http://www.kvetenacr.cz/index.aspsą wiadomości, że obrazki plamiste występują w Czechach (stanowiska rozproszone, zdjęcie przykładowej rośliny wykonano w maju tego roku, obok Jicina, Kraj Kralovohradecki, na obrzeżach Czeskiego Raju - a więc "prawie" w Sudetach) a obrazki wschodnie wyłącznie na terenie Moraw (również stanowiska rozproszone, przykładowe zdjęcie z rejonu Hany, na południe od Ołomuńca, Kraj Olomoucki - z roku 2004).
A więc szukajmy obrazków, bo na pewno występują w Sudetach i ich okolicach. Niezależnie od odmiany są to kwiaty bardzo piękne i dziwne.
Wyglądają jak owadożerne rośliny z południowoamerykańskiej dżungli, choć owadożerne nie są. Zwabiają jednak, zniewalają i wykorzystują owady - ale wyłącznie w celach "seksualnych". Niezmiernie ciekawy opis tego procederu znalazłem na stronie Wydziału Duszpasterstwa Kurii Metropolitarnej Białostockiej - Czas miłosierdzia on - line !!!
"Bywa i tak, że kwiaty, czasami nawet te doniczkowe, hodowane w naszych mieszkaniach, wydzielają przykre zapachy. Najbardziej chyba przykrą woń mają: barszcz (Heracleum sphondylicum), ciemiernik (Helloborus Foetidus) i obrazki plamiste (Arum maculatum). Można powiedzieć, że i te zapachy są wynikiem przebiegłości roślin. Gwarantują one jednak roślinom zapylenie. Zapach kwiatów podobny jest do rozkładającego się białka, do kału i zachęca owady żerujące na oborniku czy śmietniku do odwiedzania kwiatów. Monoaminy nadają kwiatom rybi zapach, indol i skatol odpowiedzialne są za zapach kału, zaś kwas izomasłowy nadaje przykrą stęchłą woń. Taki przykry dla nas zapach roślina wykorzystuje jako pułapkę dla owadów. Kwiaty Arum nigrum i Arum maculatum w nocy otwierają pochwę i odsłaniają kolbę. W kolbie odbywa się intensywne oddychanie, w wyniku którego temperatura kolby sięga 30°C. Wysoka temperatura kolby ułatwia wydzielanie lotnych amin o odrażającym dla nas zapachu, ale jakże miłym muchom, żukom gnojowcom. Owady przywabione zapachem siadają na kolbie i spadają na dno kwiatu. Ponieważ wewnętrzna strona pochwy kwiatu jest śliska, żuk nie może wydostać się z pułapki i pozostaje w niej 24 godziny. W tym czasie przenosi pyłek na słupek. Kiedy owad wykona pracę, pochwa kwiatu marszczy się i uwalnia owada."
A najbliżej Wrocławia można je znaleźć w Muszkowickim Lesie (zdjęcia owocostanów z ubiegłego roku są już w galerii, tegoroczne będą tam - mam nadzieję - już niedługo). No i pewnie trzeba będzie zmienić podpis z obrazków plamistych na alpejskie. Pozdrawiam mniej lub bardziej zapalonych "zielonych" - no i do lasu w pierwszej wolnej chwili!