Kilka słów wyjaśnienia. Najbardziej niezależne i pluralistyczne w Polsce powinny być media publiczne. Nie tylko dlatego, że są opłacane z podatków wszystkich obywateli (nie chodzi tylko o abonament ale też np. reklamy wykupywane przez państwowe instytucje), ale także dlatego, że gdy takie nie są, to łamią prawo.
„Zgodnie z art.21 ust.1 publiczna radiofonia i telewizja realizuje misję publiczną, oferując na zasadach określonych w ustawie, całemu społeczeństwu i poszczególnym jego częściom, zróżnicowane programy i inne usługi w zakresie informacji, publicystyki, kultury, rozrywki, edukacji i sportu, cechujące się pluralizmem, bezstronnością, wyważeniem i niezależnością oraz innowacyjnością, wysoką jakością i integralnością przekazu.”
http://www.krrit.gov.pl/dla-nadawcow-i- ... ansowanie/Obywatele – jak stado baranów – godzą się na to, że kolejne ekipy przejmujące władzę czynią z owych mediów tubę propagandową, wyrzucają poprzednich „niezależnych” dziennikarzy i zastępują ich swoimi „niezależnymi” dziennikarzami. Stało się to obyczajem i jest traktowane jako rzecz oczywista.
W swoich tekstach nigdy nie popierałem żadnej polskiej partii politycznej z prostego względu – bo żadnej od lat nie popieram. Wyjątkiem były wybory samorządowe, gdy pisałem o ruchach oddolnych, miejskich i obywatelskich (ponad podziałami politycznymi) bo uważam że wprowadzanie polityki na poziomie miasta i powiatu (i przywożenie kandydata na prezydenta miasta z Warszawy w teczce … zresztą tak przywozi się już posłów i rzadko kiedy pracują dobrze, a wyjątki są tylko potwierdzeniem reguły) jest jakimś dziwactwem.
SKPS jest malutkim, oddolnym ruchem obywatelskim?
Jeśli pisałem o politykach, to w kategoriach krytyki ich działań (gdy nabijałem się z ministrów i posłów Platformy w sprawie „stawu na Kasprowym” lub igrzysk w Krakowie, nikt nie protestował) a nie promocji. Sport i turystyka są dzięki istnieniu dziwnego ministerstwa upolitycznione na poziomie centralnym (politykę prowadzi się przez przydział środków).
Czy ktoś dzisiaj w Polsce jest w stanie napisać odpolityczniony artykuł o ochronie środowiska? Smog, wycinka drzew, gospodarka w parkach narodowych, stosunek do zwierząt, łowiectwo już od dawna nie są domeną nauki tylko ideologii. Naukowcy też są już „słuszni” i „niesłuszni”.
Niedawno czytałem ciekawy artykuł, w którym autor nie zastanawiał się, czy smog szkodzi, czy pomaga - tylko czy jest lewicowy lub prawicowy. Na jego miejscu pojechałbym do Międzygórza i postał chwilę obok jednego komina z gęstym, żółtym dymem (to nie był nasz obiekt wigilijny). Mnie brało na mdłości.
Upolitycznieniu ulega coraz większy obszar polskiego życia – nie wyłączając prawa, armii i szkolnictwa. I nie jest to wina jednej tylko partii.
Artykuł o „Rejtanie”, „liberum veto” i kochance Fryderyka nie przypadkiem przypominał „bełkot prasowo - historyczny”.
To nie ja wprowadziłem historyczne pojęcia „Rejtana”, „propruskich postaw” i „liberum veto” do oceny bieżących wydarzeń politycznych. Zrobili to politycy z obu stron barykady.
Stosunek do „Rejtana” i „liberum veto” kształtowali historycy i artyści przez dziesiątki lat.
Dzięki mediom społecznościowym „Rejtanem” zostaje się, lub „liberum veto” stosuje się w Polsce na bieżąco - z dopiskiem, kto jest zdrajcą. Czy to ja mam obsesję? Czy ja wytwarzam atmosferę strachu i grozy – bo wiadomo, czym dla kraju skończył się wiek XVIII?
Historycznej oceny wydarzeń politycznych można dokonać po upływie wielu lat, czy po kilku godzinach? Wybiórcze wykorzystywanie historii do prowadzenia polityki skończy się tragicznie dla przyszłych pokoleń, bo historia będzie czymś, co naród dzieli a nie łączy.
I dzieje się to już na poziomie gimnazjów – po reformie szkół podstawowych. Dzieci politykują w szkołach.
Są dwa rodzaje prowadzenia polityki – można szukać jak największej ilości elementów wspólnych, lub odwrotnie – różnic i wrogów. Moim zdaniem to drugie rozwiązanie jest proste i skuteczne, ale na krótko.
A jak kiedyś napisałem, że „Wyborcza” niesłusznie nabija się z nowej, dolnośląskiej Drogi Krzyżowej, to dostałem komentarz, żeby nie cytować „Wyborczej” w Wielkim Tygodniu.
Ale komentarze na Forum są bardzo cenne - pomagają autorowi np. zauważyć, że gdzieś "poszedł po bandzie" lub po prostu się pomylił.
Jak już napisałem, będę starał się stronić od polityki – jednak każdy, kto będzie pisał na stronie dużo i o różnych sprawach będzie się musiał zmierzyć z tym problemem. Bo jednym podobają się te gazety, czasopisma i telewizje, a innym nie. Te same wydarzenia jedni opisują jako katastrofę, inni jako zwycięstwo (mało kto, jako kabaret) - trzeba korzystać z różnych źródeł, by mieć jakiś - choć trochę wyważony (ale nigdy całkiem obiektywny) pogląd. A ci za granicą, to już w ogóle całkiem inaczej na nasze problemy spoglądają.
Zresztą, gdy czasami czytam swoje teksty sprzed lat, to dzisiaj bym niektóre tematy opisał - może nie całkiem - ale inaczej. Tyle się zmieniło.
Moim zdaniem najważniejsze jest, aby pisało wiele osób – wtedy poglądy ścierając się łagodnieją, a strona nie wygląda jak strumień świadomości / blog jednego, zmęczonego człowieka.