Z sudeckich wędrówek w fotograficznym albumie

informacje, wrażenia, relacje etc. {Każdy nowy temat proszę zaczynać od daty w formacie yyyy.mm.dd}

Z sudeckich wędrówek w fotograficznym albumie

Postautor: KrzysiekJ » 23 gru 2018, 15:30

To właściwie nie relacja z górskiej wycieczki, ale jakaś tam sobie kolejna już moja górska (a może "okołogórska"?) refleksja...

Otóż tydzień temu, w niedzielę 16 grudnia, łaziłem sobie po południowej części czeskich Gór Orlickich (trasa z Mlynického Dvůru przez Cervenovodské sedlo i Suchy vrch do Lichkova) i na skrzyżowaniu szlaków nad Boudou sfotografowałem znajdujące się tam czeskie szlakowskazy, czyli jak to Czesi mówią směrovníky lub rozcestníky. Robienie zdjęć szlakowskazom to teraz u mnie standard. Fotografie takie "porządkują" w jakiś sposób setki zdjęć robionych podczas nawet jedno- lub dwudniowej wycieczki. A jednocześnie - już po latach - przypominają o przebytej wędrówce lepiej niż fotki drzew rosnących przy szlaku lub nawet świetnie skomponowane zdjęcia wschodów lub zachodów słońca. Niekiedy zaś - zwłaszcza śnieżną zimą przy braku światła słonecznego - są wśród praktycznie czarno-białych zdjęć (no może brunatno-ciemnozielono-szaro-białych?) jednymi z nielicznych ujęć zawierających jakieś kolorowe akcenty.

Obrazek

Już w domu, przyglądając się na ekranie monitora bliżej tej fotografii, zauważyłem, że niemal wszystkie te szlakowskazy zostały umieszczone w tym miejscu w 2016 r. Na prawie wszystkich turistických směrovkach w lewym dolnym rogu zaznaczono rok wykonania tabliczki - 2016. System takiego oznaczania szlakowskazów został wprowadzony w Czechosłowacji w 1969 r. (nie jestem na 100% pewny, czy wcześniej sporadycznie nie pojawiały się tam podobne oznakowania rozcestnikov?) i jest kontynuowany do dzisiaj - już po rozpadzie byłej CSRS - w Czechach i na Słowacji.

Przypomniałem sobie jednocześnie, że stosunkowo niedawno, albowiem w marcu 2014 r., przechodziłem przez ten fragment Gór Orlickich (w pierwszy dzień wiosny, 21 marca 2014 r., zrobiłem sobie wycieczkę z Mladkova przez Bradlo, Suchy vrch, Hvezdę i Orličky do Jablonne nad Orlici) i wszystkie szlakowskazy wydawały mi się wtedy nowiutkie i pachnące wręcz świeżością. A tu nagle zaledwie dwa lata później - bo w 2016 r. - część z nich wymieniona została na nowe. Sprawdzam zatem wśród swoich wcześniejszych fotografii to na razie intuicyjne wrażenie i... rzeczywiście!

Obrazek

Faktycznie, podczas mojej wiosennej wędrówki z 2014 r. tabliczki szlakowskazowe w tym miejscu były nowe, gdyż najstarsza z nich zawieszona została w 2010 r. Dlaczego je wymieniono? Nie wiem. Z pewnością nie zostały zniszczone przez wandali, gdyż za naszą południową granicą takiego zwyczaju znęcania się nad oznaczeniami szlaków po prostu nie ma. Może chodzi po prostu o zdobycie dotacji i zarobienie paru koron? Nie wiem. Tabliczki z 2016 r. różnią się od tych z 2010 r. m.in. tym, że na tych "starych" ( :D ) przy nazwach miejscowości, w których jest przystanek kolejowy (Lichkov, Mladkov i Techonín) znajduje się oznaczenie skrótowe "ŽST", natomiast na tych nowych piktogram przedstawiający lokomotywę. Są i inne drobiazgi, ale równie mało istotne.

I tu dopiero zaczyna się moja refleksja nad czeskimi turistickými směrovnikami. Okazuje się, że również i te błaha zdawałoby się kategoria turystycznych gadżetów, ma swoją "wewnętrzną" historię, że można snuć nad poszczególnymi szlakowskazami lub węzłami szlaków jakieś studia, może nie historyczne - bo to w tym przypadku chyba za duże słowo - ale... zresztą kto wie? Właśnie przy tych moich dzisiejszych szlakowych mikroodkryciach zaczynam żałować, że w czasach, gdy na swoje wycieczki wychodziłem z aparatem analogowym, praktycznie nie robiłem zdjęć czeskim szlakowskazom. Mam za to setki fotografii drzew w lesie, mało charakterystycznych widoków i na przykład wrześniowych muchomorów.

A te dzisiejsze, dokonane dzięki aparatowi cyfrowemu i praktycznie darmowym fotografiom, mikroodkrycia są naprawdę fajne. Kilka lat temu (10 kwietnia 2015 r.) w Jestřebich horach, dość blisko Nachodu, natknąłem się na najstarszą znaną mi turystyczną czeską tabulkę - z 1970 r. Pochodziła ona oczywiście jeszcze z czasów czechosłowackich, sygnowana była przez ČSTV, czyli Československý svaz tělesné výchovy - Czechosłowacki Związek Kultury Fizycznej. Na tych dzisiejszych skrót już jest oczywiście inny - KČT, czyli Klub Czeskich Turystów.

Obrazek

Tabliczek nieco młodszych, jeszcze z lat 70. i 80. minionego wieku, mam w cyfrowej wersji jeszcze kilkadziesiąt - głównie z gór czeskich, ale sporo też ze słowackich Karpat. Chociażby takich, jak ta fotka zrobiona w maju 2016 r. gdzieś w Malych Karpatach.

Obrazek

Prędzej czy później, wszystkie te "zabytkowe" szlakowskazy, pamiętające jeszcze czasy Czechosłowacji, zostaną wymienione. Możliwe, że te stare trafią do zbiorów prywatnych jakiś działaczy Klubu Czeskich Turystów lub podobnej organizacji działającej na Słowacji (KST). Dla nas zostaną tylko te uwiecznione na fotografiach.

I tu ponownie wracam do swojej refleksji, że przeglądając stare zdjęcia bardzo rzadko można ujrzeć charakterystyczne, wytłaczane w metalu czeskie i słowackie směrovníky. Próbowałem ostatnio policzyć swoje zdjęcia wykonane aparatem analogowym, na których one się pojawiają. Możliwe, że nie są to moje wszystkie ujęcia, gdyż trochę fotografii na papierze i celuloidowych przeźroczy czeka jeszcze na zeskanowanie. Ale do istniejącego już zbioru dojść może naprawdę niewiele.

Liczba 20 czeskich szlakowskazów sfotografowanych analogiem nie może rzucać na kolana. Wykonałem je podczas 49 wycieczek pieszych w czeskie Sudety, chociaż - w aż czterech przypadkach - były to zdjęcia czeskich szlakowskazów znajdujących się na granicy polsko-czechosłowackiej, które wykonałem podczas wycieczek "polskich". Widać zatem, że podczas moich wędrówek po czeskich górach (ze zwiedzanych przez siebie w czasach "analogowych" pasm pozasudeckich - Szumawy, Rudaw, masywu Brdów, Czeskiej Szwajcarii, Morawskiego Krasu i czeskich Karpat - nie mam ani jednego sfotografowanego smerovnika!), zupełnie nie zwracałem uwagi na uwiecznianie szlakowskazów. Do tego musiałem po prostu dojrzeć. Albo otrzymać cyfrową zabawkę...

No to policzmy ten mój skromny zbiorek czeskich szlakowskazów...

Po raz pierwszy nawinęły się pod obiektyw mojego aparatu (a była to radziecka Smena 8M) zupełnie przypadkowo. 14 kwietnia 1984 r. wybrałem się na jednodniową karkonoską wycieczkę z Podgórzyna przez Przesiekę, Przełęcz Karkonoską, "Petrovkę" do Jagniątkowa. Nie wchodziłem wtedy na terytorium Czechosłowacji, ale z "Drogi Przyjaźni" sfotografowałem czeskie schronisko "Petrovkę", przypadkowo uwieczniając znajdujące się przed nią czeskie směrovniky a przy okazji również zimowy "niemy znak" prowadzący właśnie do Petrovej boudy (wycięta z blachy litera "P", która nawet pokryta grubą warstwą szadzi lub śniegu da się odczytać).

Obrazek

Kolejna fotografia to również "efekt" polskiej wycieczki. Przy okazji jakiejś wycieczki do Bielic, do "Chatki Cyborga", weszliśmy na graniczne Kowadło. W sobotę 15 marca 1986 r. było dosyć mgliście, przez co widoczków nie robiłem. Zrobiłem za to zbliżenie na czeskie szlakowskazy na szczycie Kowadła.

Obrazek

W tym samym 1986 r. uczestniczyłem w zorganizowanym przez Studenckie Koło Przewodników Sudeckich przejściu Sudetów czeskich. Dla mnie był to pierwszy turystyczny wyjazd w czeską część Sudetów. Podczas wędrówki, trwającej blisko pięć tygodni (od 25 sierpnia do 25 września 1986 r.; ja niestety mogłem uczestniczyć tylko w pierwszym, przeszło dwutygodniowym, etapie przejścia), sfotografowałem "aż" cztery szlakowskazy.

Pierwsze z tych zdjęć jest o tyle "historycznie" ważne, że zostało zrobione w miejscu rozpoczęcia wędrówki, czyli przy budynku stacji kolejowej w Horni Poustevnej na Pogórzu Łużyckim. Użyłem słowa "historyczne", gdyż SKPS-owskie przejście czeskich Sudetów było pierwszą tego typu inicjatywą, niemającą wcześniej żadnych analogii.

Obrazek

Dzień później, gdzieś w pobliżu szczytu Jedlova w Górach Łużyckich, wykonałem natomiast takie oto zdjęcie:

Obrazek

...zaś po kolejnych trzech dniach, już w Górach Izerskich, na rozdrożu Bila Kuchyné, gdzie wpakowaliśmy się pod atak gradu, zauroczył mnie taki oto rozcestník

Obrazek

Obrazek

I to jest cały plon z trwającego blisko dwadzieścia dni przejścia!

Rok później, 12 września 1987 r., zrobiłem w Rychlebskich horach, przy Cisarskej boudzie, taką oto fotografię

Obrazek

A później przez dwa następne dni, bohužel (tj. niestety), nic! Żaden rozcestnik nie został uchwycony obiektywem mojego aparatu. A wędrowaliśmy przecież wtedy nie tylko przez Góry Rychlebskie, ale przez dużą część nieznanego mi wcześniej Wysokiego Jesionika.

Dwa lata później, w maju 1989 r., czterodniowa wędrówka przez całe czeskie Karkonosza, będąca jedną z tras SKPS-owskiego Rajdu Sudeckiego, z Harrachova do Svobody nad Upou, zaowocowała tylko dwiema fotografiami szlakowskazów. Zrobionymi zresztą jako jedne z ostatnich podczas wycieczki.

Najpierw w Svobodzie nad Upou uwieczniłem nieistniejącą już dziś dzwonniczkę, do którejś ktoś przymocował kilka smerovnikov,

Obrazek

a nieco później, przy stacji kolejowej w Svobodzie n. Upou, wykonałem ostatnią fotkę podczas pieszej części imprezy (jest jeszcze kilka fotografii zrobionych podczas powrotu do Wrocławia). Po przebudowie dworca w Svobodzie również i te szlakowskazy zostały już tylko "fotograficznym wspomnieniem".

Obrazek

27 grudnia 1989 r. weszliśmy, przy okazji SKPS-owskiego obozu sylwestrowego w Rybnicy Leśnej, na nielegalu na szczyt Ruprechtického Spičaka. Kulminacja szczytu znajduje się kilkadziesiąt metrów od granicy, przekroczenie granicy było więc ewidentne... (świetnie przy tym widoczne na śniegu), ale wtedy - w grudniu 1989 r. - w czasie czechosłowackiej "aksamitnej rewolucji", tego typu wykroczenie zdawało nam się po prostu błahostką. Na wszelki wypadek jednak wyciąłem z tego zdjęcia portrety współuczestników naszego "przestępstwa".

Obrazek

Tu też naruszenie porządku - siusianie mojej pierworodnej na linii granicy państwowej. A na zdjęciu z września 1990 r. widoczny jest również nieistniejący już budynek dawnego czeskiego schroniska i stojące przy nim czeskie szlakowskazy.

Obrazek

Nieco wcześniej, bo w maju 1990 r., jedną z wycieczek w Wysokim Jesioniku rozpoczęliśmy na przełęczy Skřitek, skąd wyruszyliśmy w stronę Vysokej holi i Pradziada. Szlakowskazy wlazły pod obiektyw oczywiście przypadkowo. Na zdjęciu są one ledwo widoczne, koło mapy.

Obrazek


Natomiast 17 grudnia 1990 r. znalazłem się na szczycie Smolnego vrchu w Górach Rychlebskich...

Obrazek

...zaś kilka tygodni później, w styczniu 1991 r., przy schronisku na Křižovym vrchu w Jesionikach

Obrazek

Kiedyś był to fajny i klimatyczny budynek, zaś dziś - zerknijcie, jeśli macie odwagę, do sieci!

Dzień po wizycie na Křižovym vrchu znalazłem się w zachodniej części Jesioników (dla niektórych to już Hanušovicka vrchovina) - w pobliżu Šumperka wdrapałem się na wzniesienie Hradisko.

Obrazek

Święto 11 listopada 1991 r. spędziłem gapiąc się na Diabelskie Auto na Ostašu (Čertovů auto) w czeskich Górach Stołowych. W orientacji pomagał mi oczywiście směrovník.

Obrazek

Pół roku później, 3 maja 1992 r., kończyliśmy SKPS-owski Rajd Sudecki na zamku Edelštejn koło Zlatych Hor w czeskich Górach Opawskich

Obrazek

W sierpniu 1997 r. niechcący sfotografowałem czeskie szlakowskazy przy źródłach Łaby w czeskiej części Karkonoszy,

Obrazek

natomiast całe pięć lat później, bo w czerwcu 2002 r., przy węźle szlaków na szczycie Smreka w Górach Złotych (=Rychlebskich horach) klasa mojej młodszej została uwieczniona taką fotografią

Obrazek

I to już wszystko co mam. Niestety, tylko tyle. A może - "aż" tyle?

PS. Dostałem kiedyś od kolegi z naszego SKPS Jacka Potockiego (nawiasem mówiąc obecnego prezesa Zarządu Głównego PTTK) jego fotografię wykonaną na szczycie Slunečnej, najwyższym wzniesieniu Nizkeho Jesenika (800 m n.p.m.), zrobioną na początku lat 90. XX w. Sylwetki uczestników wycieczki wyciąłem (mnie na tej imprezie nie było). Na jednym ze szlakowskazów, wskazujących kierunek na Moravský Beroun (fotka cz.-b., ale szlak jest niebieski), można odczytać rocznik 1967 (!). Byłby to zatem najstarszy znany szlakowskaz "typu czechosłowackiego". Stuprocentowej pewności jednak nie ma - może być to zniekształcony nieco zapis roku 1987.

Obrazek

To oczywiście też papierowo-cyfrowy zabytek. Dzisiaj na Slunečnej jest tak - dwie moje fotografie z maja 2018 r.

Obrazek

Obrazek
KrzysiekJ
 
Posty: 174
Rejestracja: 22 gru 2013, 01:43

Re: Z sudeckich wędrówek w fotograficznym albumie

Postautor: Mrozen » 24 gru 2018, 14:48

KrzysiekJ pisze:W tym samym 1986 r. uczestniczyłem w zorganizowanym przez Studenckie Koło Przewodników Sudeckich przejściu Sudetów czeskich. Dla mnie był to pierwszy turystyczny wyjazd w czeską część Sudetów. Podczas wędrówki, trwającej blisko pięć tygodni (od 25 sierpnia do 25 września 1986 r.; ja niestety mogłem uczestniczyć tylko w pierwszym, przeszło dwutygodniowym, etapie przejścia), sfotografowałem "aż" cztery szlakowskazy.


Ja pierwszy paszport otrzymałem 21.11.1989 roku (na blankiecie z PRL-u, służył mi do 1999 roku), ale pierwszy raz odwiedziłem czeską stronę Sudetów trzy tygodnie wcześniej. Byłem wtedy kursantem SKPS-u i u nas była już dość zaawansowana demokracja a w Czechosłowacji dopiero narastał bunt. Na Wszystkich Świętych Czechosłowacja na jeden dzień otworzyła granice, by umożliwić Polakom wyjazd "na groby". Okazało się, że to wcale nie Niemcy mają najwięcej grobów po czeskiej stronie Sudetów a Polacy!!! Z Wrocławia pojechał autokar wypełniony przeważnie turystami i przewodnikami z PTTK Fabryczna (o ile dobrze pamiętam), by palić znicze (każdy miał jeden ze sobą zamiast paszportu) w Skalnych Miastach, gdzie - jak powszechnie wiadomo - polskich grobów nie brakuje. Dodatkowo trzeba było mieć kwit potwierdzający wymianę koron w kantorze.

"16 marca 1989 roku, minutę po północy, w Polsce otwarto pierwszy kantor wymiany walut. Powstał on w Świecku, a jego właścicielem był Aleksander Gawronik. Pierwszym klientem kantoru był oficer NRD-owskiej straży granicznej, który wymienił stumarkowy banknot."
https://www.polskieradio.pl/39/246/Arty ... lary-marki

"Zapaliliśmy" z powodzeniem znicze w Skalnych Miastach, ale na zamku Střmen doszło do wypadku i jeden z uczestników spadł ze skały. Mocno się potłukł i trochę połamał (chyba miał otwarte złamanie kciuka), więc trzeba było szybko wracać do szpitala w Kamiennej Górze. Pokrwawiona ofiara siedziała na początku autobusu, gdy wkroczył do niego czechosłowacki pogranicznik płci żeńskiej (chociaż ... rozumiem Niemców, że wprowadzili tę "trzecią płeć"). Osoba mundurowa spojrzała na ofiarę i spytała: "Byliście na cmentarzu? I on też?" Po czy sama sobie odpowiedziała: "To nawet widać" i puściła nas do szpitala.

Mam zeskanowane slajdy ORWO (po jednej ze skał widać, ile jej ubyło od 1989 roku) z wyjazdu, wykonane trzy tygodnie przed tymi wydarzeniami w Trutnovie:
https://trutnovinky.cz/zpravy/aktuality ... oleb-1990/

Niech nikogo nie zmyli wygląd rynku. Reszta była "mniej reprezentacyjna" ...
http://nase.broumovsko.cz/magazin/unika ... -1989.html

"Je na něm dobře vidět, jak naše město vypadalo v době, kdy všechno patřilo všem."

Oprócz piwa kupiłem w Trutnovie książkę
http://www.tisicovky.cz/cs/e-obchod/ant ... -kolektiv/
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Awatar użytkownika
Mrozen
Moderator
 
Posty: 1994
Rejestracja: 22 gru 2013, 10:18

Re: Z sudeckich wędrówek w fotograficznym albumie

Postautor: Koks » 25 gru 2018, 10:22

To przedostatnie zdjęcie jest świetnym materiałem do ilustrowania erozji antropogenicznej :D
Awatar użytkownika
Koks
Moderator
 
Posty: 444
Rejestracja: 22 gru 2013, 12:26
Lokalizacja: Srebrna Góra

Re: Z sudeckich wędrówek w fotograficznym albumie

Postautor: KrzysiekJ » 25 gru 2018, 17:57

Piotrku, na tę skałę, którą nazywam sobie "Zjeżdżalnią", też zawsze zwracam uwagę. Gdy pierwszy raz ją zobaczyłem, właśnie podczas "Przejścia Sudetów czeskich SKPS" w 1986 r., wyglądała tak:

Obrazek

W lipcu 1991 r. już trochę jej ubyło, chociaż tylko odrobinę:

Obrazek

Ostatni raz zrobiłem jej zdjęcie w maju 2012 r. Zostało z niej już niewiele:

Obrazek

Istnieje prawdopodobieństwo, że pojutrze wybiorę się do Adršpachu. Ciekaw jestem, czy czubek kamienia będzie wystawał spod śniegu? Jeśli pojadę i dojdę do "Zjeżdżalni" (byłej?), to oczywiście dam znać...

Zaciekawiła mnie Twoja informacja o wyjeździe "na groby" wraz z PTTK Fabryczna w 1989 r. Otóż w swoich górskich notatkach mam taki oto zapis jednej z moich wycieczek w czeskie Sudety, odbytej rok później, albowiem 3 listopada 1990 r.:

Obrazek

Otóż to oznaczenie "(z podjazdem)" związane jest z tym, że gdy szedłem z dworca w Lubawce w stronę granicy i dalej do stacji kolejowej w Kralovcu, minął mnie polski autokar na wrocławskich numerach, w dwie-trzy sekundy później się zatrzymał, następnie z autokaru wyskoczyły Asia Grzegorczyk i chyba Halinka Czarniecka, które wciągnęły mnie do wnętrza pojazdu. Była to wycieczka PTTK Fabryczna - właśnie "na groby". Wysiadłem z autokaru przy stacji kolejowej w Kralovcu, później realizowałem już własną trasę. Była to sobota, po kilku dniach - w poniedziałek lub we wtorek - dowiedziałem się, że jeden z uczestników tej wycieczki miał wypadek na zamku Střmen. Fatum tego miejsca (dwa wypadki rok w rok), czy może chodzi o to samo wydarzenie? Swoje notatki zapisywałem na bieżąco, więc moje wspomnienie jest na pewno z 1990 r.

Co zaś do mojej tamtejszej wędrówki, to z Kralowca podjechałem do ostatniej przed Trutnovem zastavki kolejowej Libeč i stamtąd szlakowo i bezszlakowo dotarłem do zastavki Křenov, zwiedzając po drodze dwa średniowieczne pozaszlakowe zamki - Bolkov i Rechenburk. Z Křenova pociągiem do Kralovca i stamtąd piesze przejście do Lubawki.

Po okolicach Trutnova chodziło się w tamtych latach z tą mapą, której skala dzisiaj wzbudziłaby uśmiech politowania (1:100 000), a wtedy była dla nas niemal szczytem kartograficznej i turystycznej doskonałości.

Obrazek

Ta moja listopadowa trasa z 1990 r. miała taki przebieg (naniosłem ją na rzeczoną mapę):

Obrazek
KrzysiekJ
 
Posty: 174
Rejestracja: 22 gru 2013, 01:43

Re: Z sudeckich wędrówek w fotograficznym albumie

Postautor: Mrozen » 26 gru 2018, 20:50

No to Krzysiu zasiałeś we mnie ziarno niepewności. Zastanawia mnie tylko, dlaczego jeszcze w listopadzie 1990 roku trzeba by było robić takie cuda, jak "wyjazd na groby" (jakieś trudności z organizacją wyjazdów grupowych???)? Ja z tej wycieczki pamiętam np. Łabędzia, ale jego niestety już nie można dopytać o szczegóły.

Lipiec roku 1991, Teplickie Skały, Mrożonka i Golem.

W roku 1982 Golem zagrał w filmie "Trzeci książę" (bardzo sudecki film):
http://www.zemefilmu.cz/uploads/locatio ... 50x650.jpg
https://www.youtube.com/watch?v=Tz05E6zNvXM
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Awatar użytkownika
Mrozen
Moderator
 
Posty: 1994
Rejestracja: 22 gru 2013, 10:18

Re: Z sudeckich wędrówek w fotograficznym albumie

Postautor: KrzysiekJ » 27 gru 2018, 03:10

Piotrku, to w takim razie na pewno był to rok 1990. W listopadzie 1989 r. tak naprawdę jeszcze nie rozpoczęła się "Aksamitna rewolucja", dopiero później - no może w ostatnich dniach listopada - ruszyła lawina. W 1989 r. mieliśmy SKPS-owskie wyjazdy do Czechosłowacji, ale organizowane z dużym wyprzedzeniem poprzez Biuro Turystyki Zagranicznej PTTK. W taki sposób organizowaliśmy m.in. majowe Ogólnopolskie Rajdy Sudeckie i obozy wędrowne Akcji Lato. Kontakt z BTZ PTTK nawiązaliśmy w 1984 r., gdy współpraca z "Almaturem", z racji naszego SKPS-owskiego "zdystansowania" się do (socjalistycznego) Zrzeszenia Studentów Polskich, stała się praktycznie niemożliwa.
W 1989 r. Rajd Sudecki "szedł" przez polskie i czeskie Karkonosze, zaś "czechosłowackie" obozy letnie zorganizowaliśmy w Małej i Wielkiej Fatrze, Niżnych Tatrach i Słowackim Raju (to jeden obóz) oraz w czeskich Górach Izerskich.

Coś się zaczęło dziać w 1990 r., ale nie od razu. Na przykład "padły" krótkie wyjazdy BTZ PTTK, tak że w 1990 r. nie odbył się Rajd Sudecki (nawet część polska), zaś w 1991 r. Rajd Sudecki organizowany był "oficjalnie" tylko po polskiej stronie granicy, z zakończeniem na zamku Sokolec na Krzyżnej Górze w Rudawach Janowickich (to słówko "oficjalnie" za jakiś czas wyjaśnię).

To "dzianie się" w 1990 r. jest dość dobrze mi znane, gdyż w kilku węzłowych sprawach mimochodem uczestniczyłem. Otóż pod koniec marca 1990 r. Mietek "Ducin" Piotrowski, nasz SKPS-owski kolega i jednocześnie działacz Solidarności Polsko-Czechosłowackiej (to właśnie Mietek współorganizował spotkania na granicy opozycjonistów z Polski i Czechosłowacji), zaproponował Jackowi Potockiemu i mi przyjazd do Kudowy-Zdroju na spotkanie Solidarności Polsko-Czechosłowackiej (sobota, 28 kwietnia 1990 r.), które miało być poświęcone właśnie zmianom w ruchu turystycznym między wtedy jeszcze dwoma krajami. W spotkaniu uczestniczyli również członkowie tworzącego się rządu Republiki (już) Czesko-Słowackiej (niektórzy z nich wywodzili się zresztą z Solidarności P-CS). Coś tam z Jackiem zasugerowaliśmy, zresztą szczegółów już nawet nie pamiętam. Wszystko wtedy było jednak płynne i w stadium organizacji, tym bardziej, że strona czeskosłowacka wiedziała, że raczej do rozpadu państwa dojdzie. I tak najrozmaitsze przepisy trzeba będzie przygotowywać i wdrażać na nowo. Dość szybko przystąpiono do mniej oficjalnych części spotkania. My z Jackiem mieliśmy frajdę, że poznaliśmy wtedy wielu ludzi z pierwszych stron polskich i czechosłowackich gazet. Twarze wielu z uczestników spotkania znane są turystom odwiedzających dziś szczyt Borówkowej, jednego z miejsc "spotkań na granicy".

Obrazek

Mietek "Ducin" Piotrowski stoi najbliżej tabliczki z napisem "Granica Państwa".

Zdjęć na kudowskim spotkaniu nie robiłem. Przyznam się - trochę się krępowałem. Ale podczas naszego dojścia na to spotkanie i następnego dnia kilka historycznych fotek jednak wykonałem. Przeszliśmy wtedy z Jackiem z Nowej Rudy przez Górę Świętej Anny, pałac w Sarnach, Tłumaczów, szczyt Gardzienia do Radkowa (skąd PKS-em do Kudowy) i następnego dnia z Kudowy "trochę zygzacząc" do Kulina Kłodzkiego.

Historyczne fotografie to:

a) wieża "widokowa" na Górze Świętej Anny, gdy nie była już ani jeszcze wieżą widokową

Obrazek

b) zupełnie opuszczony pałac w Sarnach z kaplicą nepomucenowską (tu fresk "Gniew króla Wacława IV na Jana Nepomucena")

Obrazek

c) to też historyczne, bo pierwszego planu już dzisiaj nie ma. Jest za to wielka dziura kamieniołomu na Gardzieniu (i chyba nie można już nawet wejść na to miejsce). Tu widok na dolinę Ścinawki i Góry Kamienne.

Obrazek

d) ten widok też już odszedł do przeszłości. Skład z parowozem wjeżdża od strony Kudowy na stacyjkę w Kulinie Kłodzkim.

Obrazek

e) na koniec historyczno-futurystyczne zdjęcie - przyszły prezes ZG PTTK pstryka sobie Orlicę

Obrazek

Drugi dość ważny epizod miał miejsce już tydzień później. W dniach 6-14 maja 1990 r. zorganizowałem 9-dniową wycieczkę studentów archeologii na Morawy. Nasze koło naukowe, którego byłem opiekunem, dostało zaproszenie od studentów archeologii na Uniwersytecie w Ołomuńcu, należących do odpowiednika naszego Niezależnego Zrzeszenia Studentów. W samym Ołomuńcu byliśmy tylko dwa dni, reszta to zwiedzanie Gór Rychlebskich i Jesioników (to przed Ołomuńcem) i Morawskiego Krasu (to po Ołomuńcu). Wyjazd był na oficjalne zaproszenie, ale podczas przekraczania granicy na przejściu Głuchołazy/Mikulovice otrzymałem od czeskiego pogranicznika nad wyraz cenną informację. Otóż, gdy poprosiłem go o podbicie mojej delegacji służbowej, usłyszałem, że jeżeli mam delegację uczelni NIE MUSZĘ mieć zaproszenia. Na moje pytanie, czy przepis ten obowiązuje na wszystkich przejściach granicznych, otrzymałem potwierdzenie. Ta wiadomość to był prawdziwy skarb, zresztą we Wrocławiu wtajemniczyłem w to tylko kilka osób z naszego SKPS-u. Bałem się, że po miesiącu-dwóch na granicę polsko-czechosłowacką zaczną zajeżdżać całe autokary "na delegacji". Kilka wyjazdów studenckich (archeologicznych) i turystycznych (SKPS) w ten sposób udało się zorganizować (przepis ten "działał" do początku lata 1991 r.).

Kilka fotek z tego wyjazdu - widać czym żyła wtedy jeszcze Czechosłowacja (opuszczenie kraju przez wojska radzieckie, demokratyczne wybory, przyszłość Moraw i Śląska (czeskiego). Kapitalny wyjazd!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Następnie, jeszcze latem i jesienią 1990 r., kilkakrotnie wybrałem się w czeskie Sudety "na delegację". Ponieważ w pracy zajmuję się m.in. sudeckimi grodami wczesnośredniowiecznymi i zamkami problemów merytorycznych nie było żadnych. Niekiedy, jako "pomoc techniczna" (np. rysownik lub fotograf), wyjeżdżał ze mną ktoś z SKPS. Plon fotograficzny był zawsze obfity.

Pierwsze oficjalne uchylenie granicy przez nowo wybrane władze Czecho-Słowacji to wspominane już w tym wątku "listopadowe wyjazdy na groby" w 1990 r. Ale nie było to jedyne takie wydarzenie. Granicę też otworzono na "rodzinne" spotkania świąteczno-noworoczne w 1990 r. Skorzystała z tego kilkuosobowa grupa z naszego SKPS, która 30 grudnia 1990 r. wybrała się do Trutnova i w okoliczne górki z... obozu sylwestrowego w Borowicach. Przez przejście graniczne w Lubawce! Gdzie Rzym, gdzie Krym? Dzień w grudniu krótki, a objechać musieliśmy kawał Karkonoszy, całe Rudawy Janowickie i Rychory. Wyjazd był organizacyjnie karkołomny (z naszej bazy musieliśmy wyjść jeszcze w nocy idąc doliną Kaczej do Podgórzyna na pierwszy autobus miejski do Jeleniej Góry; później przesiadki w Jeleniej Górze, Marciszowie, Lubawce i Kralovcu; był to na szczęście ten czas, gdy jeździły jeszcze pociągi), ale na noc zdążyliśmy jeszcze wrócić ostatnim jeleniogórskim autobusem miejskim do Borowic.

W 1991 r. najbardziej spektakularnym przedsięwzięciem było zorganizowanie pięciodniowej imprezy w Jesionikach i Górach Rychlebskich (baza tradycyjnie w Lipovej-Bobrovniku) dla siedmiu osób z SKPS. W tym samym czasie po polskiej stronie Sudetów organizowany był nasz Rajd Sudecki. Naszą imprezę nazwaliśmy "nieoficjalną" czeską trasą Rajdu Sudeckiego. Uczestnicy "oficjalnego" rajdu mieli zakończenie na zamku Sokolec w Rudawach Janowickich, my zaś wybraliśmy się na ruiny Noveho Hradu koło Hanušowic.

Nagle, gdzieś w połowie czerwca 1991 r. wszystko znormalniało. Pamiętam, że w lipcu (10. 07. 1991 r.), pojechałem na jeden dzień wraz z grupą studentów z Niemczy (mieliśmy tam wykopaliska) do Nachodu. Część z nas stamtąd pociągiem wybrała się do Adrspachu. Coraz więcej było też imprez SKPS-owskich - najpierw obóz sylwestrowy 1991/92 w Rymařovie, następnie rozpoczęcie sezonu SKPS odbyło się po raz pierwszy w Czechach ("Hvezda" koło Tanvaldu, 14-15 marca 1992 r.), Rajd Sudecki w całości po czeskiej stronie granicy (9 tras w Jesionikach, Górach Rychlebskich i Opawskich) itd., itp. A później było już tylko lepiej, zaś na końcu - Schengen.

A tą czeską pograniczniczkę-celniczkę, o której pisałeś w poprzednim poście, to chyba pamiętam. I nie najlepiej ją wspominam. Jedna z najbardziej wrednych urzędniczek na całej granicy polsko-czechosłowackiej (ponoć dorównywała jej jedna Słowaczka z Łysej Polany). Rekwirowała praktycznie wszystko, najmniejsze nawet drobiazgi. Ostrzegali przed nią nawet jej koledzy, czescy pogranicznicy. Mareczek Lewy, który z naszych przewodników najczęściej przekraczał granicę w Kralovcu/Lubawce, miał nawet grafik, kiedy Lena (bo chyba tak miała na imię?) miała dyżury. A ominąć Kralovca często nie było można, zwłaszcza wracając z Teplicko-Adrspachskich Skał lub wschodnich Karkonoszy. Najbliższe przejście graniczne na zachód to wtedy Jakuszyce-Harrachov, na wschód zaś Kudowa-Beloves (na Okraj, Mieroszów i Tłumaczów trzeba było jeszcze trochę poczekać). Dochodziło do sytuacji, że przed przekroczeniem granicy, gdy Lena miała dyżur, na trawniku przed budynkiem przejścia granicznego wypijało się wódkę zagryzając czekoladą (w maju 1989 r. na przejściu w Kralovcu spotkały się dwie grupy naszego Rajdu Sudeckiego i urządziły sobie wódczano-piwno-czekoladowy podwieczorek pożegnalny). I proszę sobie wyobrazić, że gdy po 1992 r. zaczęły przy granicy od czeskiej strony jak grzyby po deszczu powstawać sklepy, sklepiki, obchody i obchodki z piwem, gorzałą, arachidkami, Studencką i najrozmaitszym "szwarc-mydłem-i-powidłem" to kto w Kralovcu założył pierwszy i najbliżej granicy leżący taki sklep?

Lena oczywiście!
KrzysiekJ
 
Posty: 174
Rejestracja: 22 gru 2013, 01:43

Re: Z sudeckich wędrówek w fotograficznym albumie

Postautor: Mrozen » 28 gru 2018, 15:20

Po latach okazuje się, że prowadzenie takich zapisków jest bezcenne. Ja starałem się dość dokładnie opisywać fotografie w latach 1991 - 1992. Później stwierdziłem, że i tak wszystko dokładnie pamiętam, więc przestałem.
Pamiętałem wszystko dokładnie przez jakieś 15 lat.

Maj roku 1992, Rajd Sudecki SKPS i cmentarz w Zlatych Horach.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Awatar użytkownika
Mrozen
Moderator
 
Posty: 1994
Rejestracja: 22 gru 2013, 10:18


Wróć do Wyjazdy, rajdy, wyprawy... [ODBYŁO SIĘ]

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości

cron